Prosze, nie mysl, ze chce Cie "naprostowac", albo ze widze krzywizne Ziemi, a Ty jedynie plaski horyzont... Ale dac 1 pkt.?! Wiec braknie skali dla tysiecy gorszych filmow, w tym dla niektorych polskich komedii romantycznych, czy jakis nihilistycznych manifestow pseudo sztuki. Kazdy ma oczywiscie prawo do swojego zdania, a ja - wbrew pozorom - nie jestem ignorantem w interiorze sztuki, literatury, muzyki, czy wreszcie filmu. Bardzo nieobiektywnie dalem temu filmowi "az" 6/10, bo...
- bywalem nieszczesliwie zakochanym
- uwielbiam symfoniczne cacka JOHNA BARRY'EGO ("Walkabout", "Elza z afrykanskiego buszu", "Frances", "Pozegnanie z Afryka", "Tanczacy z wilkami")
- Jane Seymour to jedna z tych kobiecych pieknosci, ktore powalaly nie tylko zarumienionych, pryszczatych mlodziencow
- Christopher Reeve tak za wczesnie odszedl (po latach oczywiscie chwyta mnie to pod zebrem)
- realizacyjnie film "Somewhere in Time" moze traci myszka (oczywiscie wole dzisiejsza "Historie malzenska" lub "Her"), jednak jest w tym naiwnym obrazie taka sila i przeslanie (na granicy banalu), ktore budza moj respekt, prosza o pokore...
Nie traktuj mojego wpisu jak hejterskiego ping ponga - chcialem tylko "szepnac", ze 1 pkt. - nawet na FilmWLeb PL - to sol w oczy, mocz w koc. Niesprawiedliwie...