Film wygląda jak inscenizacja grup rekonstrukcyjnych. Ze wszystkimi plusami i minusami tego.
Czyli fajny sprzęt, mundury itp, ale ograniczenie terenowe inscenizacji czyli walki na terenie o promieniu kilkudziesięciu metrów, Niemcy walą z artylerii, moździerzy, wozy opancerzone itp w ciasno stojących wrogów majac ich jak na patelni, ale nikt nie ginie, a ci dobrzy dorzucają do nich granatami (achtungi? ;-) ) i zawsze trafiają. Plus wybuchy takie żeby nie uszkodzić cennego przecież sprzętu. CGI słabe, ale samoloty np fizykę lotu ładniej pokazują niż np Red Tails. No i ciągle te "nieszczęsne" Me-262. Uwielbiam go, ale jak widzę w kolejnym filmie że po serii z jego 30mm armat dziury w samolotach i pilotach są jak po jakimś 7,92 kaemie to mnie skręca...