Druga część "Pandy Kopandy" zawiera jeszcze więcej atrakcji niż pierwowzór. Zaczyna się od nawiązań do baśni Roberta Southeya "Złotowłosa i trzy niedźwiadki". Później Takahata i Miyazaki bawią się równie pomysłowo konwencją, a to w chwili pojawienia się dużego tygrysa aranżując podkład muzyczny by brzmiał jak soudtrack do filmów Hitchcocka, a to znów rozpędzając pociąg którym jadą bohaterowie by mknął niczym machina z "Generał" Bustera Keatona. Moje porównania należy potraktować z dystansem, ale pragnę tylko zauważyć iż w przeciwieństwie do pierwszej części dorośli widzowie w końcu mogą łowić inspiracje artystów i nie jest to już film wyłącznie dla dzieci.
Mimo to wolę chyba skromność poprzedniej odsłony: za dużo tu trochę wszechobecnej destrukcji, za mało subtelności. Choć dzieciaki nie będą narzekać ;)