Wielu ludzi zachwyca się jej urodą, w filmie dokumentalnym o niej mówiono "aktorka o urodzie, w którą aż trudno uwierzyć". Ja jednak nie uważam, że była aż taka piękna.
Owszem oczy miała ładne, ale nie podoba mi się jej wyraz twarzy i takie zimne, spojrzenie
Wiele osób pewno ze mną się nie zgodzi, ale takie jest moje zdanie.
Do tego jeszcze na większości zdjęć ma głupią nadąsaną i dumną minę jakby miała się za nie wiadomo co.
A ja się z Tobą zgodzę. Owszem, to kwestia gustu, ale ja też nigdy nie rozumiałam zachwytów nad jej urodą. Zadbana, ładne rysy, ale bez przesady, żeby aż nie wierzyć w tą urodę!!!! Po prostu marketing i tyle.
Dokładnie ! Poza tym tak naprawdę była przeciętną aktorką, a gwiazdą stała się z innych powodów. To właśnie jej, względnie Mae West zawdzięczamy popkulturę i chłam aktorski.
A jak najbardziej rozumiem podziw dla niej. Bije na głowę takie: Monroe, Hayworth, Hepburn (Audrey), Grace Kelly i parę innych.
w "Kotce na gorącym, blaszanym dachu" zrobiła na mnie piorunujące wrażenie, jej uroda w tym filmie była wprost perfekcyjna i niewiarygodna.
Zdjęcia często nie oddają urody. Najlepiej oceniać na nagraniach, kiedy widzisz daną osobę w ruchu.
Zgadzam się, zwłaszcza w filmie kolorowym gdzie czyjaś uroda lub jej brak są podane na tacy. A Taylor moim zdaniem była wprost stworzona do koloru.
O gustach podobno się nie dyskutuje. Ale moim zdaniem Elizabeth Taylor była naprawdę urzekająca, w wielu filmach dosłownie "zmiata" cały ekran. No i do tego miała na koncie parę ciekawych filmów.
Nie uroda, a talent aktorski ważny. Nie wyobrażam sobie innej aktorki w takich filmach jak: Nagle zeszłego lata, W poszukiwaniu deszczowego drzewa, Olbrzym, Kotka na gorącym blaszanym dachu, Kto się boi Wirginii Wolf czy Poskromienie złośnicy. To są klasyki jedne z najlepszych w historii kina.
Wiem, ze wpis stary, ale nie mogłem się powstrzymać... po pierwsze- kogo obchodzi, czy Elizabeth podoba się MJChannelPL, czy się nie podoba... poza nim samym. Druga sprawa- skoro ktoś twierdzi, że czyjaś twarz nie jest piękna- niech poda nazwisko aktorki, której twarz dla niego jest piękna, wtedy jesteśmy w domu.
No niestety ale daleko jej było do M.M. która chciała zagrać Kleopatrę... tylko czy by z Marylin wytrzymał reżyser i aktorzy jak akurat wtedy było z nią coraz gorzej :((
E tam, Taylor była znacznie ładniejsza od Monroe, w ogóle jedna z najładniejszych aktorek. Zresztą co do roli Kleopatry, pominąwszy kwestie indywidualnych gustów (ja wolę brunetki) to nie jestem sobie w stanie wyobrazić w tej roli Monroe, za bardzo mi się kojarzy z platynowym blondem. Jakoś nawet nie mógłbym sobie jej wyobrazić w tej roli
Może i była ładniejsza od MM,o ile da się to obiektywnie ocenić,bo gusta są różne,ale na starość mocno zbrzydła.Uroda przemija.Marilyn nigdy nie ubiegała się o rolę Kleopatry.
Że daleko pod względem urody? Moim zdaniem uroda Monroe jest okropnie przereklamowana. MM z wyglądu to taka „Hop Maryna” a Liz była klasycznie piękna i miała bardzo szlachetne rysy twarzy. Żeby dzisiejsze aktorki były tak naturalnie piękne... Ale to oczywiście tylko moje zdanie. Jeżeli chodzi o „Kleopatre” to polecam biografię E.Taylor. Ta dopiero dała ekipie popalić. Praca z nią była podobno koszmarem. Prace nad filmem ciagle się przeciągały i trwały 3 lata. Twórcy w pewnym momencie nie wierzyli ze uda się dokończyć film bo Taylorka ciagle była niedysponowana i zdjęcia przerywano kilka razy. Pomiędzy tymi przerwami Liz w pewnym momencie strasznie przytyła co widać w filmie gdyż Kleopatra raz jest szczuplejsza a raz grubsza. Ciagle rósł także budżet, na film wydano fortunę.
Naturalna uroda to jedynie zasługa genów, nic więcej,poza tym na starość ET bardzo zbrzydła, uroda przemija. Nie zgadzam się, że MM była pospolita,miała to nieuchwytne "coś", urokiem i gracją biła Liz na głowę. Obie były wyjątkowe i mocno różniły się od siebie.To nieprawda,że Marilyn chciała zagrać Kleopatrę.Coś ci się pokręciło. Widziałam też MM w czarnej peruce i wyglądała tak samo zjawiskowo jak z blond włosami.
Kiedy ja nie napisałem nic o tym że Marilyn chciała zagrać Kleopatrę tylko opisałem trudy pracy z E.Taylor na planie filmu. Ale muszę Ci powiedzieć że się mylisz bo w tej sam książce w której opisane są trudy pracy na planie „Kleopatry” jest również wzmianka o tym że MM była jedną z faworytek do tej roli.
Też tak myślałem. Ale właśnie obejrzałem "Nagle, zeszłego lata" i muszę zmienić zdanie - była bardzo dobra pod każdym względem.
Ideały piękna się zmieniają, a i gusta są różne. Jeśli jednak wziąć pod lupę aktorki z epoki E. Taylor to uważam, że Vivien Leigh pod względem urody biła ją na głowę.
Taylor rzeczywiście zestarzała się ale to jak każdy człowiek w latach 50 i 60 była naprawdę piękna
Jeżeli mówimy o urodzie to nie chodzi tylko o rysy twarzy, ale też sposób poruszania, sposób mówienia , figurę (a akurat Taylor miała figurę nieskazitelną) itd. Nie zapominajmy, że w czasach kiedy powalała swoją urodą nie było skalpela tak powszechnego jak dzisiaj, kosmetyki tez były bardziej okrojone w wyborze, więc i uroda kobiet była bardziej naturalna. Dzisiejsze techniki potrafią z brzyduli zrobić niezłą miss. Dlatego, byłabym bardziej powściągliwa w ocenie urody aktorek sprzed kilkudziesięciu lat z perspektywy czasów współczesnych. Trzeba porównać je do ówczesnych aktorek. Np aktorki kina przedwojennego czy były aż takie piękne? Niekoniecznie, ale wówczas było to wielkie wow!