Podobał mi sie finał, dobrze wszystko wyjaśnili. To że Sophie jest wspólnikiem stało sie dla mnie oczywiste z chwilą ujawnienia że jest to kobieta po trzydziestce, dobrze że nie podawali tej informacji wcześniej. Podobało mi sie też to że Alison nie pozostała niewinna w tym wszystkim, inaczej byłoby zbyt idealnie, zwłaszcza w połączeniu z sielankową sceną na plaży.
Co do 2 sezonu. Jeszcze nie wiadomo czy powstanie, ale jeśli już to będzie opowiadał o innej rodzinie, więc bohaterów z tego sezonu już nie zobaczymy. Moim zdaniem dobrym rozwiązaniem byłoby żeby zrobili tak jak w American Horror Story, gdzie w każdym sezonie jest inna historia i bohaterowie ale aktorzy pozostają ci sami (w większości).
Nie będzie kontynuacji tylko całkiem inna historia, tak powiedziała Corinne Brinkerhoff, która pisze scenariusz do serialu.
Ona sama jeszcze nie wie o czym będzie
http://www.hngn.com/articles/205284/20160909/american-gothic-season-2-news-updat e-showrunner-corinne-brinkerhoff-optimistic.htm
http://www.ew.com/article/2016/09/07/american-gothic-paintings-episode-titles
Te artykuły przecież potwierdzają to co powiedziałam wcześniej. :) Że kolejne sezony (jeśli powstaną) będą o innej rodzinie i innej historii, ale w podobnym klimacie.
"It was originally conceived as an anthology, but we all in the writers’ room really love these characters.[The ideal situation would be] to keep reinventing it, and to tell a brand new story."
Gdyby była pewna, że wstępne ustalenia obowiązują, nie miałaby żadnych ale. Może zrobią tak, że napiszą nową historię, której akcja też będzie osadzona w Bostonie i Brady, Alison albo Sophie pojawią się gościnnie.
ale po co kontynuować obecną historie to tylko spowoduje popsucie tego serialu. Moim zdaniem zakończenie było naprawdę przemyślane a to rzadkość w tego typu serialach.
A ja muszę powiedzieć, ze finał tego sezonu, powinien stanowić poradnik dla innych jak można zepsuć całkiem przyzwoity serial. Poziom emocji w finałowym odcinku nadawałby się co najwyżej do "Mody na sukces". I naprawdę ten serial można by zdecydowanie bardziej ubrać w emocje, niż to co zrobiono, a już zwłaszcza ta radosna scena na koniec z gatunku "I żyli długo i szczęśliwie"
Jestem strasznie rozczarowany bo długo ten serial trzymał przyzwoity poziom, po to żeby na ostatniej prostej się wyłożyć.
Obejrzałam właśnie ostatni odcinek i jestem zachwycona. Serial bardzo fajny. Początkowo wolno się rozkręca i sugeruje niemal wprost, że to Hawthornowie za wszystkim stoją. Później świetnie się wszystko rozkręca.
Gdy wspomnieli o kobiecie wspólniku to od razu pomyślałam o tej kochance Alison, a dopiero po niej o Sophie :)
Co do zakończenia, to w ujawnieniu, że to Alison zleciła zabójstwo matki i pokazaniu, że Jack czeka na powrót tamtej psychopatki wcale nie widzę "i żyli długo i szczęśliwie" :) Nie jestem fanką "różowych" idealnych zakończeń ale to było ok, tym bardziej, że ładnie wyjaśniało co się tak naprawdę stało i dlaczego.
Tak czy siak najlepszy w całym serialu był Jack, począwszy od jego przemowy na pogrzebie, przez biednego kota, po eksperyment z topieniem ;)